Music

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział 18

 Życie jest za krótkie,żeby codziennie rano budzić się z pretensjami do całego świata,więc kochaj tych ,którzy cię dobrze traktują,przebacz pozostałym i uwierz,że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu...
Było tu pełno rzeczy,jednak moją uwagę przykuł duży przedmiot w oddali,po prawej stronie,przykryty materiałem.Był to stary fortepian.Usiadłam i zaczęłam grać melodię,którą grał mi tata,gdy byłam mała.

Z moich oczu wydostała się pojedyncza łza...Przed oczami stanęła mi scena w Londynie.Kiedy zabili mi ojca.To było straszne.Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu.Odwróciłam się i zobaczyłam Daniela,który lekko się uśmiecha.Było w tym uśmiechu coś takiego czułego.
-a przepraszam.Ja...
-Nie przepraszaj-usiadł obok mnie.
-Do kogo należy ten fortepian?
-Do Niki.Mojej siostry.Macie ze sobą wiele wspólnego.No i jesteście obie niezwykle piękne.
Na mojej twarzy pojawił się mimowolny delikatny uśmiech.Był dla mnie mnie taki miły a ja zachowałam się dziwnie na początku naszego spotkania.
-Rozmawiałem z twoją matką.Niestety,ale nie zapisała cię jeszcze do szkoły.Miała to zrobić dzisiaj,ale skoro cię nie ma,nie ma najmniejszego zamiaru.Chciałem ją przekonać,ale...
-Nie przejmuj się.Ona jest taka zawsze.Nic ją nie obchodzę.Ymm,Daniel?
-Tak,Lucy?
-Powiedziałeś wczoraj mamie,że pójdziesz dzisiaj do pani Parker,czyli że do mojej mamy,ale ... ona się tak nie nazywa...-spojrzałam na niego lekko wystraszona.
-To ty o niczym nie wiesz?Chodź na dół zrobię nam herbaty i porozmawiamy.Zeszłam na dół za nim i usiadłam w salonie.Był miły,coraz bardziej zaczynałam go lubić.Ukradkiem wczoraj zauważyłam przed jego domem,gdy wróciliśmy ze spaceru ,że  Daniel nazywa się Smitch.Po chwili wrócił z dwiema szklankami herbaty.Postawił je na stole i usiadł blisko mnie.
-Lucy,nie wiem jak to przyjmiesz,ale chciałbym,żeby to zbytnio nie wpłynęło na twój nastrój i pobyt u nas.
-Daniel,proszę bo już się zaczynam bać.
-No dobrze.Po tacie nazywasz się Lucy Hale tak? I twoja mama też,ale ożeniła się z Jamesem i nazywa się Parker.Masz nowego ojczyma.
-Nie!To nie możliwe!Nie mogła się z nim ożenić!Nie z nim!Daniel...
-Lucy przykro mi bo wiem ,że to straszna istota,bo każdy kto podnosi rękę na kobietę nie jest człowiekiem.Wiem,że u was często bywają bójki.James nie szczędzi twojej mamy.
A co z twoim tatą?
Westchnęłam.
-Rozwiedli się gdy miałam siedem lat.Ta melodia ,którą słyszałeś,to włąśnie on mi ją grał gdy byłam malutka.Potem i ja się nauczyłam grać,ale od ich rozwodu odcięłam się od muzyki,znienawidziłam cały świat.Obwiniałam wszystko i wszystkich za swoje nieszczęście.Trudno mi było się odbudować,ale ostatecznie jakoś w miarę mi to wyszło.Ostatnio spotkałam tatę.Byłam na misji z gangiem w którym był mój były chłopak.Miałam zabrać mapę i ich zabić.Nie wiedziałam ,że tam będzie też mój ojciec.Okazało się,że to mnie mieli zabić,ale że by im się nie udało zabili jego.
Łzy wydostały się z moich oczu na falę wspomnień.Dziwiłam się sobie,żę tak szybko otworzyłam się przed nieznaną mi osobą.Pod wpływem emocji przytuliłam się do niego i ku mojemu zdziwieniu,nie chciałam tego przerywać.Daniel zamknął mnie w swoich ramionach i wtedy poczułam się tak bezpiecznie,poczułam się ,że po raz pierwszy ktoś mnie wspiera i rozumie,że nie jest mimo wszystko przeciwko mnie.Ciszę przerwał mój telefon.To Harry.Czego on do cholery teraz ode mnie chce?!

1 komentarz: