-Nie, zamierzam dzisiejszy dzień spędzić z tobą.
-A nie wolisz z jakąś panienką.
-Z takimi jak w tej szkole - nie. Ciesz się, przy mnie nie jesteś jedną z nich.
-Właśnie kiedy jestem przy tobie ,one widzą we mnie dziwkę.
-To nie jesteś nią na co dzień?
Uderzyłam go w twarz i odeszłam. Czułam wzrok innych na sobie ,a raczej na nas. Podbiegł do mnie i mnie zatrzymał.
-Dobra przepraszam.
-Ty przepraszasz? Serio? No to ci gratuluję ,tak się zniżyć,że taki ważniak jak ty przeprasza taką dziwkę?! No to jest niespotykane.
-Daj już spokój. Przejdźmy się co?
-Uhh ,no dobra.
Nie chciał mi powiedzieć gdzie idziemy. Doszliśmy do tego miejsca.
Zaczął mnie zastanawiać.
-Nic o tobie nie wiem.
-Masz mój numer zapisany w komórce i Harry jestem.
Lekko się uśmiechnęłam.
- O mnie chyba wiesz wszystko.
-Można tak powiedzieć.
-Czemu wtedy mnie obroniłeś,czemu chcesz ze mną spędzać czas?
-Spotkałem cię przypadkiem,a sytuacja nie wyglądała najlepiej więc ci pomogłem.
-A czemu zacząłeś spędzać ze mną czas?
-Bo... podobasz mi się.
Zbliżył się do mnie i miał zamiar pocałować,ale nie wiedziałam czy tego właśnie chcę.
-Przepraszam cię,ale muszę już wracać do domu.
Odsunął się ode mnie lekko speszony.
-Oczywiście.
Poszliśmy do auta.Nic się nie odzywaliśmy. Ta cisza należała do tych niezręcznych. Wiedziałam ,że jest zły i w myślach może i mnie nawet przeklina.Zatrzymał się pod moim domem. Kiedy wysiadłam z auta i zmierzałam ku drzwiom mojego domu, zawołał mnie.
-Lucy!
-Tak?-odwróciłam się.
-Jutro idę do znajomych.Pójdziesz ze mną.-jego ton stał się już bardziej oschły.
To nie było zaproszenie ,a bardziej nakaz.Bez słowa poszłam do domu. Ściągnęłam buty ,pobiegłam na górę i rzuciłam torbę w kont.Zbiegłam na dół zrobiłam sobie coś do zjedzenia.Włączyłam laptopa. Poszperałam trochę i wyłączyłam go. Poszłam do łazienki umyć się i wziąć prysznic.Szybko poszłam spać. Tym razem obudziłam się wcześniej ,więc przyszykowałam się spokojnie do szkoły i miałam jeszcze bardzo dużo czasu więc do szkoły poszłam pieszo.W zasadzie autobusem jeżdżę kiedy mam na prawdę kryzysową sytuację ,czyli kiedy jestem na maksa spóźniona.Przechodziłam koło kiosku jak to zwykle. Moją uwagę przykuła jedna z gazet. Na stronie tytułowej byłam ja i Harry.
Zdjęcie było z wczoraj.Pisali coś o zmianie Harry 'ego. W tytule było" Kolejna panienka Stylesa". Mówili o Harrym o tym jak miał dużo dziewczyn w swoim życiu, jak je bajerował. Zadawali pytania czy ja jestem kolejną zabawką , czy na prawdę Harry darzy mnie uczuciem. Zdenerwowałam się. Czy byłam mu potrzebna tylko na poprawę opinii? Poszłam dalej do szkoły. Weszłam do budynku. Idą przez korytarz wszyscy rozchodzili się na boki,szemrali i dziwnie się na mnie patrzyli. No tak,skoro takie coś piszą w gazecie,a ja jestem na głównej no to jak tu nie szemrać.Czasami ciężko jest powiedzieć sobie "nie zawracaj uwagi". Wczoraj na prawdę fajnie się bawiłam. Zaczęłam się przekonywać do niego.Szkoda ,że jestem tylko pomocą do lepszego zdania innych. Ale nie zamierzam być nią długo.Dzisiejszy dzień był dla mnie wygraną w szkole. Pogodziłam się z tym co obecnie myśleli o mnie inni. Za to z przyjaciółmi świetnie się bawiłam. Robiliśmy żarty nauczycielom,gadaliśmy ,rzucaliśmy się kulkami z papieru na lekcjach,słuchaliśmy muzyki. Mieliśmy gdzieś to co myślą inni ,konsekwencje i wiele wile innych. Chcieliśmy się wyszaleć,wybawić ,mieć ten dzień w naszych wspomnieniach. Udało nam się.Po szkole udałam się do domu. Harry już na mnie nie czekał. Może faktycznie to była prawda.Byłam przejściem. Byłam bo byłam. W szkole byłam w rurkach i luźnej bluzce. W domu postanowiłam się nie przebierać. Miałam chyba nadzieję,że Harry po mnie przyjedzie.Że to wszystko okaże się kłamstwem. Miałam taką cichą nadzieję,ale wiadome było ,że wszystko potoczy się inaczej.Harry po mnie przyjechał fakt.Wsiadłam do jego auta,a pierwsze co powiedział to zimnym tonem:
-U znajomych słuchasz się mnie jasne? Nie pyskujesz ,nie stawiasz się,jesteś grzeczną dziewczynką.
-Inaczej niż te co pchały ci się do łóżek co nie?
-O czym ty mówisz?
-To wszystko to przykrywka,powiedz od razu.
-Victoria do cholery mów o co ci chodzi!
-O co mi chodzi?! O co tobie chodzi?! Widziałeś gazetę? Jestem przykrywką,cały ten cyrk tylko po to ,aby lepiej o tobie myśleli,prawda?
-Lucy...!
-Aha,nie?! No to jestem po to żebym się z tobą przespała tak?! Chcę wysiąść.
-Lucy posłuchaj mnie.
-Chcę wysiąść.-powtórzyłam głośniej.
Zatrzymał auto na poboczu ,żeby mnie uspokoić,ale wtedy ja wysiadłam i szybkim krokiem poszłam w stronę domu. Było koło 19. Zaczynało się ściemniać. Harry wysiadł z auta i do mnie podbiegł zatrzymując.Spojrzał w oczy i zamiast się tłumaczyć ,błagać na kolanach o przebaczenie czy cokolwiek z tych scen jakie są w filmach ,zamiast jakichkolwiek słów namiętnie mnie pocałował.
-To nie prawda. Ja cię kocham. Powiem ci wszystko ,ale potem.Proszę jedźmy do chłopaków. Bądź sobą,ale nie przeginaj dobrze?
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do chłopaków. Lubie rozmawiać bardziej z chłopakami dlatego szybko z nimi się zaprzyjaźniłam.Świetnie się bawiliśmy. Mieliśmy oglądać filmy.
Chłopaki włączyli najpierw telewizor. A Harry pocałował w czoło.
Mieliśmy dobre humory ,ale szybko je straciliśmy.W telewizji były włączone wiadomości.Mówili o mnie o jakiejś Rose i o Harrym.Znów mówili o jakiejś walce,wykorzystywaniu i było pokazane zdjęcie Harry'ego i jakiejś dziewczyny. Chyba to waśnie była Rose.
Zayn w tym momencie wyłączył telewizor.Wszyscy na siebie spojrzeli. Ja byłam zmieszana i nie wiedziałam już co myśleć.Harry schwał głowę miedzy dłonie.Chłopaki wyszli i poszli na piętro.
-Słuchaj Lucy...
Boski
OdpowiedzUsuń