Music

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 6

Weź kryształową kulę,potem rzuć nią o ziemię.Popatrz w rozbite szkoło...życie to przeznaczenie./Z.B.U.K.U
 
Zawsze będziemy mieli jakąś tajemnicę i to może być przyczyną naszych kłótni.Wróciłam do domu,sama.Było koło 18.Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.Na krześle w kuchni siedział mój ojciec.
-Co tu robisz?
-To tak teraz wita się ojca?
-Nie jesteś nim.
-Jak śmiesz tak mówić?!-podniósł głos i wstał z krzesła.
-Nigdy nim nie byłeś.
-Lucy jak śmiesz...?!
-A ty jak śmiałeś?!Jak mogłeś nas wtedy zostawić?! Nie tak zachowuje się ojciec i mąż!Jesteś zwykłym tchórzem!Już dawno cię skreśliłam.Po tym wszystkim nie jestem wstanie ci wybaczyć.
-Ale ja jestem...
-Nie jesteś,nigdy nie byłeś i nie będziesz.Wyjdź z tond.
-Lucy muszę ci coś powiedzieć...
-Nie chcę cię słuchać.Nie miałeś mi nic do powiedzenia przez osiem lat,więc i teraz nie masz.Wyjdź.
Opuścił mój dom ,a ja zalałam się łzami.Ostatnio nie potrafię się uśmiechać.
                                           Harry***
Wróciłem do chłopaków po spacerze z Victorią.Byłem zadowolony ,że wszystko jest już w porządku.
-No i ...?-zapytał Niall
-Jest dobrze.
-Na pewno?
-Tak,czemu by miało nie być?
-No nie wiem,Rose na pewno będzie walczyła.
-Niech walczy.Nie to jest najważniejsze.
Wyszedłem przez dom.Rose właśnie szła przed naszym domem i podeszła do mnie.
-Jesteś zadowolony z siebie?
Złapałem ją za nadgarstki i przyparłem do ściany.
-Co ty knujesz?!
-Ciesz się puki możesz,ona nie jest taka głupia na jaką wygląda.Prędzej czy później dowie się prawdy.
-Zostaw ją w spokoju rozumiesz?!
-Krzycz sobie,krzycz,ale pamiętaj,nie wygrasz ze mną.
Podniosłem rękę ,aby ją uderzyć,ale Niall to zauważył i podbiegł do mnie powstrzymując.Rose odeszła z szyderczym uśmiechem.Odepchnąłem Nialla i pobiegłem na górę.Kurwa,nie dobrze.Rose jest do wszystkiego zdolna.Może nieźle namieszać.
                                           Lucy***
Harry zadzwonił do mnie,że chce się dzisiaj spotkać,u mnie.Zgodziłam się.Szybko przyjechał.Postanowiliśmy,że dzisiaj zostanie na noc i będziemy oglądać film.W czasie filmu Harry powiedział,że musi do toalety.Powiedziałam mu gdzie ma iść.Po pewnym czasie zadzwonił telefon Harry'ego,który został na dole.zobaczyłam,że dzwoni Rose.Wciąż jej nie znałam ,ale miałam jej już serdecznie dość.Pobiegłam po schodach na górę.Zaczęłam już go wołać.
-Harry twój...
Zobaczyłam ,że drzwi od mojego pokoju są otwarte.Weszłam i zobaczyłam Harry'ego ,który przeszukuje mój telefon.
- ... telefon dzwonił.Czemu,przeszukujesz mój telefon?!
-Lucy...
-Kurcze ty to wiesz jak wszystko zepsuć.
-Chcę cię chronić.
-Mnie czy mój telefon przed wirusami?
-Lucy ja nie jestem taki...
-Nie?Bo ja myślę,że właśnie taki.
Zeszłam na dół.Nie miałam ochoty już dłużej na niego patrzeć,a wiedziałam,że nie chciałby wyjść ,więc sama to zrobiłam.Łzy znowu wydostały się z moich oczu.Było już ciemno.Poszłam do lasku.Nie było to chyba zbyt mądre.
-Widzę,że Styles szybko pokazał swoje oblicze...-usłyszałam za sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz