Niech to trawa,nigdy się nie kończy.
Nawet nas śmierć nie rozłączy!/PIH
Jak mógł znowu.
Czy te słowa ,, Kocham tylko Ciebie " ,,Przepraszam " Nic dla niego nie znaczą ? Dałam mu już dwie szanse za każdym razem jedno ,,Przepraszam " wypełnione "sztucznymi" uczuciami
-Już jestem kochanie,co powiesz na buziaka ?A potem obiad ?
-Tak,ale czy mógłbyś mi pomóc wyjaśnić pewną sprawę?
- Tak.
-Kim kurwa jest ta laska z którą widziałam Cię przy sklepie? Ta z którą się całowałeś??
-Nie wiem o czym mówisz .
-Aha nie wiesz o czym mówię? Zajebiście!
...Harry , kochanie.
-Tak?
-Wypierdalaj!
-Ale kochanie ...
-Nie ma kochanie ,nie ma nas.Spierdoliłeś wszystko.Dałam Ci dwie szanse.Obiecałeś, ale to były puste słowa.
-Ale .. ja nie chciałem .. Lucy KOCHAM CIĘ
-Hahaha teraz mnie kochasz ,trzeba było myśleć o tym wcześniej.
-Daj nam szanse....
-Nie ,nie ma nas zrozum!!Nie ma i nie było!Wyjdź.-ostatnie słowo powiedziałam oschle i dobitnie.
Wyszedł.Wściekły ,ale wyszedł.Wiedziałam,że to nie będzie jeszcze koniec.Mam go dość.
Harry***
Wyszedłem wściekły z domu Lucy.Wsiadłem do auta i zacząłem bić pięściami w kierownicę.
-Co się kurwa ze mną dzieje?!-wrzasnąłem
Pojechałem do domu.Wysiadłem z auta i wszedłem do mieszkania.Wszyscy siedzieli w salonie.Zawsze tak jest.Akurat kiedy ja wracam wszyscy tam są.Było widać,że dyskutują na jakiś poważny temat,który jest związany również ze mną.Usiadłem obok nich,a oni nerwowo po sobie spojrzeli.
-Co się stało?-zapytał lekko zdziwiony Louis.
-Lucy widziała mnie z Rose.
Zapadła kolejna cisza.
-O co wam chodzi?
-Słuchaj stary nie wiem jak ty to zrobisz ,ale musisz się z nią pogodzić.
-Wiem to,ale co wy macie z tym wspólnego?
-Jest nowa misja...
-I?
-I potrzebna do tego nam jest dziewczyna.
-A czemu akurat ona?
-Przecież mówiłeś nam ,jaka jest wspaniała w terenie.Wie gdzie uciekać i jak się zachować.W razie czego nie będzie trzeba się z nią obchodzić jak z jajeczkiem.-wtrącił Zayn.
-Słuchaj mnie teraz!-wrzasnąłem na niego-tak to możesz sobie mówić o swojej dziewczynie.Nie zgadzam się ,aby brała w tym udział zwłaszcza teraz.
-Stray nie interesuje nas czy ty się z nią migdalisz według własnego planu czy nie,tylko o to byśmy my wykonali swoją robotę,nie bacząc na to kto ucierpi z zewnątrz.-odpowiedział Zayn.
-Nie pozwolę,żebyś szmacił ją przy mnie!
Wstałem i już miałem wychodzić z domu kiedy zatrzymał mnie głos Liama.
-A może to Lucy niech zdecyduje...
Wiedziałem,że wszyscy mnie nie rozumieją,że są po stronie Zayna,że dla nich liczy się własna dupa ,a innych potrafią zgnoić.Wyszedłem trzaskając drzwiami.Musiałem sobie wszystko przemyśleć ,a szczególnie mój związek z Lucy.Nie mogę jej zostawić.Wiem,że jest wyjątkowa.Nie mam pojęcia ,co się ze mną do cholery dzieje?Nawet ja potrafiłem zeszmacić jakąkolwiek dziewczynę,a teraz nie potrafiłem się nawet bronić.
***
Rozpakowałam zakupy.Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.Posprzątałam już kuchnię.W miarę posprzątałam salon.Miałam zamiar się rzucić na łóżko i nie wiedzieć co ze sobą zrobić,ale uniemożliwił mi to dzwonek do drzwi.Otworzyłam je i wpuściłam do środka Louisa,Nialla,Zayna i Liama.Rozgościli się w salonie.Czy wszyscy w całym Londynie wiedzą gdzie ja mieszkam?
-Lucy chodzi o to ,że ...
O boże rozdział po prostu cudowny . No i w końcu dodałaś czekam na next :D
OdpowiedzUsuń