Music

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 19

 Głupim nazywa się człowiek,który mając kochającą osobę,odrzuca ją.Robi to dlatego,bo myśli,że potrzebna jest mu wolności,która z biegiem czasu okaże się jego największym wrogiem.
Ciszę przerwał mój telefon.To Harry.Czego on do cholery ode mnie chce?!
-Tak?
H:Wróć.
-Aha teraz wróć?!Wypchaj się Harry.W porównaniu z tobą,on jest lepszy.-popatrzyłam się na Daniela i zetknęłam z jego zdziwionym wzrokiem.Lekko się uśmiechnęłam.
-H:Lucy do cholery to nie żarty!Musisz wrócić!Jest misji,jesteś tu potrzebna!I nie pytam się ciebie o zdanie!Czy nie wiesz,że ja tu rządzę?!To ,że cię nie szmaciłem od początku,nie znaczy,że masz lepsze prawa ode mnie!Nie byłam wobec ciebie taki,ponieważ szybko się do mnie dostosowałaś.
Wyszłam przed dom.
-Harry,kurwa o jakich ty prawach gadasz?!Nie dam ci się zeszmacić ,nie masz na co liczyć!Dla mnie jesteś zwykłym dupkiem,który uważa się za pana wszystkiego i wszystkich!Teraz jesteś zły bo jeszcze nie wylądowałam ci w łóżku ,tak jak inne panienki?!I ty mi próbujesz wmawiać ,że mnie kochasz i że ci na mnie zależy?!Gówno cię teraz obchodzę! Byłam twoim zasranym obowiązkiem,ale już nie jestem!Nie istniałam dla ciebie nigdy i nie istnieję.To koniec Harry.To w końcu koniec.
Rozłączyłam się i wróciłam do Daniela,który wciąż tam .Poczułam ,że coś mnie ściska za gardło.Usidłam obok chłopaka.Spojrzał na mnie niepewny i po chwili ciszy zapytał:
-Czy to ktoś dla ciebie ważny?
Zapadła chwila ciszy.Przypomniały mi się wszystkie chwile razem.To jak nie odpuszczał i nalegał,żebyśmy się razem spotykali.Przypomniało mi się to,że byłam z nim na okładce gazety.Te wszystkie reportaże w wiadomościach i ta cała Rose.Ucieczka w lesie i wstrząsające wiadomości.Śmierć ojca i bolesna prawda.Chwile nadziei i zwątpienia.Ból i radość.Wszystko we mnie uderzyło.Wpadłam w ramienia chłopaka ,a łzy wydostały się z oczu.To bolało.Jak to możliwe ,że cały czas tracę osoby na których tak bardzo mi zależy?Czy jestem jakaś przeklęta?!Co się ze mną dzieje?Czemu tak łatwo ufam ludziom i im ulegam?Kiedy się opanowałam i spędziłam trochę czasu z chłopakiem i jego mamą ,poszłam do pokoju z zamiarem spania.Usłyszałam pukanie do drzwi.To był Daniel.Zaproponował mi spotkanie jutro wieczorem w kinie.
Następnego dnia obudziłam się po 9.Zjadłam śniadanie i ubrałam się.Wyszłam na miasto by poszukać jakiejś pracy.Po jakimś czasie zatrudniłam się w sklepie jako pomocnik.Przynieś,podaj,pozamiataj.Nie była to jakoś wyjątkowo płatna posada,ale "wypłatę "dostawałam codziennie.Miałam nadzieję,że przez dni do końca tygodnia uciułam tyle pieniędzy,że gdy dołożę do nich oszczędności wystarczy mi na bilet powrotny.Im bardziej cel był postanowiony tym łatwiej znajdowałam minusy. Nie dość ,że w Londynie nie sposób nie spotkać Hazze,to jeszcze do tego dochodzi ta cała Rose.Muszę uporać się z tym całym ich "szefem" i pojebanymi misjami.Do tego szkoła w której czuję się jak intruz i muszę nadrobić zaległości z (miejmy nadzieję) tygodnia.
Wróciłam do domu.Daniel wrócił ze szkoły i odrabiał lekcje,a ja się zaszyłam w moim pokoju,to znaczy w pokoju jego siostry i zaczęłam myśleć,czy się zmieniłam i jak bardzo. W pewnym momencie spojrzałam na zegarek i zerwałam się z łóżka.Zaczęłam grzebać w szafie i szukać odpowiedniego ubrania.


Z doświadczenia wiem,że w razie czego lepszy jest luźny zestaw,niż spylać czy bronić się w sukience i szpilkach.Kiedy byłam gotowa i wyszłam z pokoju,zeszłam do salonu.Daniel już tam czekał.Pojechaliśmy do kina.Bawiłam się świetnie.Poszliśmy na komedię-romantyczną.Po kinie postanowiliśmy się przejść. I właśnie wtedy czar prysnął.Czuła  ,że ktoś mnie nie spuszcza z oka.Rozglądałam się dyskretnie,ale nic podejrzanego się nie wydarzyło.W pewnym momencie myślałam,że już mi Harry całkiem psyche zrył,ale po czasie była pewna ,że ktoś nas,a bynajmniej mnie obserwuje.Po chwili,zrobiło się tłoczno.Przedzierałam się przez tłum,który wziął się nie wiem skąd.Kiedy się z uwolniłam od tłumu ludzi,który szedł przed siebie,poczułam,że Daniel już mnie nie trzyma za rękę.Co tu do cholery jest grane?!

1 komentarz:

  1. No właśnie co do cholery ? Jakim prawem i przywilejem kończysz teraz pisać rozdział co ? Ja się pytam jakim ? Kto ci pozwolił w tej chwili masz pisać next ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !

    OdpowiedzUsuń